PO jest bardzo poważną partią polityczną, choć jej przedszkolni zwolennicy pewnie nie pamiętają, że nigdy nie miała przekształcić się w coś równie obrzydliwego jak partia ( tfu! ) polityczna. Ale jest bardzo poważna i bardzo polityczna i kojarzy mi się z opowiadaniem E.A. Poe o tym gościu żywcem zamurowanym w piwnicy.
I los tej formacji byłby marny a może nawet przesądzony gdyby nie dzielni… - ale o tym za chwilę.
Bo co można wycisnąć z takiego Chlebowskiego czy Kopaczowej? Nic ciekawego!
Nic godnego uwagi a może w ogóle nic. Chodzą słuchy, że większość tamtejszych działaczy & posłów jest wystrugana z drewna i cudem ożywiona nadzieją na lepsze jutro dla siebie, swojej rodziny oraz wszystkich innych Polaków.
Gdyby mierzenie nosów wszyscy, tak jak ja, kojarzyli jedynie z Pinokiem, chętnie bym podpuścił dziennikarzy by im zaczęli mierzyć przed i po publicznym wystąpieniu. Oczywiście z zachowaniem należytej powagi.
Na przykład - o samym premierze coraz powszechniejsze jest zdanie, że jest zrobiony z plastiku. Kto go zrobił i po co? – Nie wiadomo!
Pamiętacie jak w "Absolwencie" kumpel ojca, głównego bohatera w jednym słowie zamyka wszystko to, co w przyszłości jest najbardziej obiecujące pod każdym względem?
- Jedno słowo synu – plastik!
No i mamy teatr kukiełkowy zabawiający lekko zdziecinniałą widownię, ale braki wychodzą – lalki parcieją a 40 watowa żarówa dynda na kabelkach. Słońce to to nie jest.
Marnie by było! Krypta, kurz i pajęczyna nad sondażami.
Ale na szczęście w tym przykrym momencie zza zasłony wyskakują trzej czubkieterowie!
Taram!
Jak sama nazwa wskazuje jest ich czterech
Błyszczą szpady – gęby zadziorne do zwady gotowe zawsze – powiewają kolorowe peleryny!
Peowskie oto są junaki – ich dewiza to oczywiście:
„Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego!”
Odważny Niesiołowski
Kolorowy Palikot –
Lekko posunięty Kutz
…i ten najmłodszy – kot na rozgrzanym blaszanym dachu polityki – Karpiniuk.
Niech się tam Gowin z myślami bije – niech się konserwatyści w czarne ubierają szaty – niech nawet sam Tusk odjazdową indiańską czapeczkę na oczy naciąga – Nic to!
Już szpady skrzyżowane – lewice owinięte płaszczami w celu odpierania ciosów wrażych pisiaków.
Choćby stu ich było – czubkieterowie dadzą radę!
Palikot sztychem w Kaczyńskiego – nie będzie cham się tu rozpierał!
Kutz go zastawia własnym brzuchem a Niesiołowski skoczył przez okno wprost na pole walki niczym szatan i rozdaje pchnięcia na lewo i prawo.
Karpiniuk biega, co prawda niczym kot z pęcherzem ale wiatr jaki robi – miło chłodzi walczących – czyli korzyść.
Odwaga, szlachetne porywy, dworność, prawdomówność i sto innych cech jeszcze.
Rostand ich pewniejszą ręką opisał:
„Gaskońskie oto są junaki
Carbona de Castel-Jaloux
Bezczelni łgarze, zabijaki,
Gaskońskie oto są junaki!...
Tak dumni każdy, jak król jaki
Bo w każdym łotr, lecz szlachty dwa;
Gaskońskie oto są junaki
Carbona de Castel-Jaloux!...
Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki,
Wąs rysi, głód wilczego kłu!
W puch walą podły gmin wszelaki
Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki!...
Ich kapelusze - to przetaki
Lecz za to czub - od dyabłów stu!”
(E. Rostand „Cyrano de Bergerac” tłum. W. Zagórski)
Tysiąc dukatów za taki opis, co?
Ale się nie da. Po prostu nie da rady - nie ta liga panowie czubkieterowie!
Gdy pod remizą gbury napieprzają się sztachetami z przewróconego płotu trudno tam wypatrywać Cyrana.
TVN owszem sfilmuje – ale Cyrana tam nima – tryumfuje raczej zapijarzony prymitywizm – zamiast kapelusza z białym piórem – kaszkiet.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz