Jakie ciężkie jest życie! Musiałem przerwać pisanie w Saloni24, ponieważ czas był najwyższy bym wziął się za opracowywanie swoich starych tekstów. Ciężko nad nimi pracuję. Poprawiam, staram się cyzelować -wklejam w PDF- y i robie sto innych nudnych rzeczy.
Straszne to jest robota. Do tego stopnia, że już mam dość Jareckiego.
Jarecki wykukuje zewsząd i nadbiega frazami, koziołkuje w ciemności, a potem z tej ciemności muszę go za ucho wyciągać. Nudzi mnie i denerwuje ten Jarecki wielokrotnie czytany!
Takie rzeczy powinno się robić z panią Redaktor w zaciszu gabinetu. Okulary, noga na nodze – Palinowanie - półuśmiechy i drobne uprzejmości - Nie zaś samemu w zaciszu domowym, gdzie Jarecki przeciw Jareckiemu staje i Jarecki gnębi dawnego Jareckiego – poprawkami oraz szyderczymi uwagami.
Ciekawostka! Pracuję nad tekstem, który zawsze wydawał mi się zabawny i pouczający. Po dwóch godzinach tekst wydaje mi się płaski, powtarzalny, nudny i osobliwie mało śmieszny!
Uwaga! Potem taki przetrawiony i wypluty tekst, drukuję.
Czytam z kartki i ( he he he ) dobry a nawet bardzo śmieszny!
Co jest?
Byłby tekst upapierowiony wartościowszym niż czytany z monitora? Co jest grane?
Czy dlatego teksty prawdziwych dziennikarzy i pisarzy wydają nam się marniejsze w internecie?
Dobra – teraz o wyborach!
Najpierw wybrali Latę na szefa naszej piłki. Nie będę się mądrował o kwalifikacjach, ale wśród kandydatów nie było człowieka, któremu dałbym potrzymać moje własne pięć zyli – z Bońkiem na czele!
Rozmawiałem z takim fajnym - w sensie pozytywnym – lokalnym działaczem, łając go, że nie kandydował i nie spróbował nawet pojechać na zjazd PZPN.
Facet mnie wyśmiał, że jajcarz jestem. Od dawna było wiadomo, kto pojedzie, tym bardziej, że niektórzy jeździli jeszcze w czasach późnego Gierka. Kiedyś napiszę o PZPN szczegółowo, bo trochę już się fajnych rzeczy dowiedziałem, ale dzisiaj tematem są ważniejsze wybory. Nasi zwolennicy republikanów piszą, że zwycięstwo Obamusia Tusia nie jest sprawiedliwe. O sprawiedliwości w książce "Paragraf 22" możemy przeczytać:
„- To nie jest sprawiedliwość - powiedział zjadliwie pułkownik i znowu zaczął walić w stół swoją potężną pięścią. - To jest marksizm. Ja wam powiem co to jest sprawiedliwość. Sprawiedliwość to kolanem w brzuch z ziemi w zęby w nocy skrycie nożem z góry w dół na magazyn okrętu przez worki z piaskiem wobec przeważającej siły w ciemnościach bez słowa ostrzeżenia. Za gardło. Oto, czym jest sprawiedliwość, kiedy musimy być twardzi i niezłomni, aby stawić czoło szkopom. Z biodra. Rozumiecie?
Straszne emocje u nas! Nie wiedzieć czemu - Polska znowu została podzielona na bystrzaków i ciemniaków. Bystrzaki tryumfują i nawet podoba mi się ich radość w kontekście tego, co nas czeka.
Bystrzaki jeszcze nie zauważyły, że nadszedł wielki kryzys.
Ci co zauważyli sądzą naiwnie, że to jakiś taki kryzys w bankach, w wirtualnym pieniądzu – kryzys zaufania?
Jakoś nie potrafią zauważyć, że cała gospodarka – cały przemysł leży i kwiczy.
Co głupsi uważają to za sukces. Będziemy utrzymywać się z wzajemnych usług! – cieszą się lemingowaci.
Są też tacy, którzy uważają, że państwo będzie utrzymywała w ruchu sfera budżetowa z płaconych przez nią podatków!
Obama, Tusk, Merkel, Sarkozy, Brown i stu innych.
Niestety – my nie żyjemy w telewizji.
Nie jest problemem kolor skory Obamy czy jego wzrost. Problemem jest to, że świat jaki znamy wisi już tylko na cienkiej nici. Już tylko cienka czerwona linia dzieli nas wielkiej wojny – pewnie nie tylko ekonomicznej.
Kipling napisał tak:
„Mówią: "Tommy to i Tommy tamto,
Tommy, co z twoją duszą?"
Lecz to jest: "Cienka czerwona linia bohaterów",
Gdy bębny warcząc ruszą”
I to jest niestety także o nas, a z tym pułkownikiem z książki Helera też się niestety zgadzam.
Żadna to sprawiedliwość, jeśli światem mają rządzić medialne małpy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz