piątek, 24 lipca 2009

Golem 1/2 Rybitzky

- Czarna linia oznacza ilość listów – niech pani zwróci uwagę na gwałtowny wzrost. Jeszcze jedenastego mamy 96, dwunastego 115, ale trzynastego już 642 i nadal rośnie aż do wczorajszych 820. Czerwoną linią oznaczono listy o wydźwięku zdecydowanie negatywnym, w tym listy obelżywe i nacechowane nienawiścią wobec mnie i naszej partii. Niech pani zwróci uwagę, że ich ilość cały czas oscyluje wokół pięćdziesięciu. Wzrosła tylko ilość listów pochwalnych, zachęcających do działania. Listów wyrażających przywiązanie piszących do mnie, partii a co za tym idzie do naszych ideałów. I tak to mi opisuje nasz spec od marketingu politycznego, dodając jeszcze, że wpływ na to może mieć wzrost sympatii do Prezydenta.
- Ten wzrost jest zastanawiający i trochę podejrzany. Pomyślałam o sprawie Rybitzky`ego, ale to się zaczęło kilka dni wcześniej.
- Jeszcze nie pokazałem pani ani jednego z tych pochwalnych epistoł a pani już zauważyła, ze to podejrzane. Za to nasi pijarowcy śpią! Do pierwszej w nocy czytałem te listy, tak jakbym nie miał ważniejszych zajęć. Te listy są pełne błędów ortograficznych!
- Listy pełne błędów ortograficznych?
- Tak! Na dodatek, popełnianych celowo – w większości to przecież maile pisane w programie korygującym błędy ortograficzne. Niech pani weźmie ten. Roi się od zupełnie niezwykłych błędów – autor pisze na przykład – o tutaj „powisić wszyzdkich łajdkuf” – wspiera dawnego ministra Ziobrotasa, ale błędy robi celowo i powstaje pytanie – dlaczego?
- Może inaczej nie potrafi? Może to jakiś prosty człowiek albo dyslektyk?
- Nie, za dużo tego. Brak tu konsekwencji w stawianiu byków. To zaplanowana akcja pijarowców Platformy mająca na celu podważenie naszego morale i zniechęcenie nas do szukania poparcie wśród inteligencji. Przecież oni doskonale wiedzą, że te wszystkie listy najpierw czytają nasi pożal się Boże spece od PR. To w ich głowach ma powstać fałszywy obraz naszego elektoratu. – Kaczokratos nachmurzył się i odsunął od siebie stos kartek – Proszę wezwać cały sztab na 20:20. Już ja ich obudzę!
- Na szczęście – niech pani spojrzy jak się przeciąga – piękna kicia! Jaka szkoda, że nie polubiła Alika. Na szczęście oni też ostatnio się pogubili. To jednak prawda, że Mistepulos dla nich nie pracuje. Nie dopuściłby do takiej kompromitacji.
- A ta druga sprawa panie prezesie? Pierwsza to jak rozumiem ta wroga kampania epistolograficzna.
- Druga sprawa, hmm…niby drobiazg i wyszła przy okazji a dotyczy pewnego człowieka z Gdańska, i nie chodzi bynajmniej o Bolkoidesa. To też wiąże się w jakiś pokrętny sposób z Rybitzky`m. Proszę sobie wyobrazić, że on też pisze, w Internecie. To już wygląda na prawdziwą zarazę, ale tym razem chodzi o Oswalda Spenglera.
- Przecież Oswald Spengler nie żyje już od ponad 70 lat!
- Pani Ufko! Wiem doskonale, kim był Spengler. Rzecz w tym, że pojawił się jakiś „prorok spengleryzmu” Nasi blogerzy przygotowali mi dosier tego całego Triariusa. Z jednej strony straszny antypeowiec i antyliberał. Podczas ostatnich imienin Bolkoidesa ściągnięty przez policję z płotu posesji przy Polanki i ukarany przez kolegium – czyli w pewnym sensie „nasz człowiek” ale z drugiej strony niepokoi wszystkich Spenglerem. Można powiedzieć, że wkłada palce między drzwi, ponieważ doniesiono mi właśnie, że zgromadził jakichś ludzi i zawiązał nieformalną organizację. Na dodatek bierze w tym udział jakiś hrabia.
Niby jest to problem PO - na dzisiaj, ale za dwa lata, gdy już powrócimy do władzy, może stać się też i naszym. Spengler został prawie zapomniany, po polsku jest dostępny jedynie we fragmentach albo w mocno niedoskonałym tłumaczeniu. W sumie jest to jakiś wyrok historii, a wyroków historii nie należy podważać. Tym bardziej, że to bardzo antyeuropejskie wszystko, w wydaniu tego Triariusa.
Nigdy byśmy się takimi głupstwami nie zajmowali, gdyby nie to, że coraz częściej natykamy się na ludzi, którzy ostentacyjnie lekceważą prostą alternatywę – my albo oni.
Trzeba zacząć nad tym pracować bo to zbyt szybko idzie. Najpierw mamy do czynienia z samotnym typkiem siedzącym przy komputerze, po chwili ma już dyskutantów, potem zwolenników i wrogów, a nim się człowiek obejrzy już jest organizacja i kłopot gotowy.
Wzrusza pani ramionami? Dobrze, to dlaczego we wczorajszej Rzeczpospolitej Bronek Wildstein pisze – tu podkreśliłem
„Przyjąć można, że społeczeństwa sukcesu, które oddaliły od swoich członków potrzebę bezpośredniej walki o byt i konfrontacji z zagrożeniami, muszą zatracać męskie cnoty. W nieodległej przyszłości padną więc ofiarą społeczeństw głodnych dóbr i statusu, które są udziałem współczesnego Zachodu. Czy możemy jednak pogodzić się z takim determinizmem, który odnajdziemy choćby u Oswalda Spenglera?”
- I ma pani Spenglera! Teraz ktoś odpowie Wildsteinowi, inny się zainteresuje, jeszcze inny zechce coś przeczytać więcej. Ludzie są różni, ale wszyscy bardzo ciekawscy.
Mówię o tym, bo przecież wiem, że pani też pisze bloga u Igora Janke. Niech się pani nie martwi – nic przeciwko temu nie mam i w miarę możliwości sam lubię poczytać, a już szczególnie jedną taką panią, która codziennie wysyła mnie do piekła. Ale mniejsza z tym.
Chodzi mi o to, że trzeba stworzyć z tych, jak to o sobie mówicie – blogerów – grupę szybkiego reagowania, złożoną z ludzi, którzy potrafią ocenić siłę tych wszystkich inicjatyw, zapanować nad ideologicznym bałaganem. To jest sprawa, którą się pani zajmie od jutra. Wyznaczy pani odpowiednich ludzi!
Rybitzky oczekując na wezwanie zdrzemnął się i śniła mu się łąka po której biegał biały króliczek. Obudzony przez Ufkę, uśmiechnął się i zasłaniając przepraszająco usta, ziewnął przeraźliwie.
Kaczokratos przywitał go skinieniem głowy, wskazał krzesło i przez chwilę siedzieli naprzeciw siebie w milczeniu. Rybitzky starał się powstrzymać przed kolejnym ziewnięciem i w końcu chrząknął. To chrząknięcie było zbyt znaczące jak na sytuację, w jakiej się znajdował, niemniej Kaczokratos odezwał się pierwszy, co na Ufce wywarło wrażenie, jakby to chrząknięcie przynagliło Prezesa.
- Cóż mam powiedzieć, panie Rybitzky? Początkowo podjąłem decyzję o natychmiastowym usunięciu pana z naszej partii, jednak… - Kaczokratos zawiesił na chwilę głos - …jednak po zastanowieniu skończy się tylko pańskim zawieszeniem w prawach członka. Dodatkowo partia wspomoże pana w trakcie ewentualnego procesu. Wziąłem pod uwagę to, że Palikotas pana sprowokował. Rzecz w tym, że wielu z nas - ja sam zresztą też – chętnie by zrobiło coś podobnego, ale nie jest to zachowanie, na które możemy sobie pozwolić wobec przeciwników politycznych, nie wyłączając nawet Palikotasa.
Niespodziewanie Kaczokratos roześmiał się dobrodusznie – Niech pana kule biją, Rybitzky! -Jak doskoczyliście do siebie u Lisopulosa, sądziłem, że Palikotas cię zmiażdży, a tu taka niespodzianka! Miał szczęście, że was rozdzielili!
A ciebie Rybitzky - reklamowano jako najspokojniejszego w świecie człowieka i dlatego znalazłeś się w studio zamiast Kurskoidosa. Zrobiłem taką roszadę, obawiając się pyskówki w studio!
- Panie prezesie, wpisałem w ankiecie…
- Rybitzky! – Ale kto czyta rubrykę „inne umiejętności i zainteresowania” ? Faktycznie wpisałeś „raciborska szkoła brudnego jujitsu” ale nikt by nie pomyślał, że zastosujesz to swoje jujitsu w studio na oczach milionów widzów.
- Ja mam taką zasadę, że jak coś potrafię, to stosuję. Nie po to przez lata trenowałem u mistrza Zetora, bym kładł uszy po sobie przed jakimś tam Palikotasem. Nauczyłem się czytać to czytam, nauczyłem się dyskutować to dyskutuję, nauczyłem się walczyć to walczę, ale nie zacząłem pierwszy…
- Mniejsza z tym. Ważny jest efekt finalny. Dwie godziny temu dostałem najświeższe wyniki badań. Między innymi pytaliśmy też o twój wyczyn. Nie wypadło to zachwycająco, ponieważ tylko 14% aprobuje duszenie Palikotasa. Nasz żelazny elektorat – wiadomo. 17% uznało to za możliwe do zaakceptowania pod pewnymi warunkami, 7% nie ma zdania, a reszta cię potępia, przy czym 32% w sposób zdecydowany.
Ale za to w ogólnym badaniu, poparcie dla PO spadło o 4%, dla nas wzrosło o 2%. Trochę mnie niepokoi gdzie się podziały dwa procenty, ale w sumie cała ta afera przyniosła nam wymierny zysk. Ich story spinnersi pogubili się tym razem i niepotrzebnie zrobili z Palikotasa taką ofiarę!
- Błąd! Błąd! Błąd! A my, drogi Rybitzky pójdziemy nomen omen, za ciosem!

Tuskoides był wściekły. Krążył milcząc po gabinecie między współpracownikami. Zaglądał im w oczy, potrząsając groźnie plikiem papierów. W końcu cisnął je z rozmachem na biurko z taką siłą, że odbiły się od blatu i rozsypały po dywanie.
Chlebotas przyklęknął i zaczął je gorączkowo zbierać.
- Zostaw! Rzucił przez zaciśnięte zęby Tuskoides i Chlebotas wyprostował się, niezręcznie zahaczając ramieniem o blat biurka. Stał teraz z bolesną miną, trzymając przed sobą niczym tarczę, tych kilka kartek, które zdążył podnieść.
- Pytam, kto zrobił z Palikotasa taką ofiarę? Na jaką cholerę założyli mu ten kołnierz ortopedyczny, skoro nic mu nie było? I najważniejsze – który kretyn wpadł na pomysł, żeby ogolić Palikotasa na łyso?
Przecież to wygląda na jakiś cholerny spisek! Już ten kołnierz i leżenie w szpitalu było idiotyzmem, ale uśpienie i ogolenie we śnie naszego człowieka! Po prostu nie mam słów! Widzieliście jak on teraz żałośnie wygląda?
- Taka była koncepcja pijarowska, żeby pokazać jak nas opozycja gnębi, do jakiego stanu potrafi doprowadzić…
- Chlebotas zaakceptował ten pomysł – odezwał się Schetynokrates, który jako jedyny nie uległ nerwowej atmosferze i od początku spotkania siedział na osobności, z wielkim zainteresowaniem oglądając swoje starannie wypielęgnowane dłonie.
- Wydawało mi się… - zaczął i przerwał Chlebotas.

- Wydawało ci się? – Tuskoides aż podskoczył i przez chwilę można było odnieść wrażenie, że rzuci się z pięściami na drżącego posła.
– To jedź teraz do szpitala, do Palikotasa! Właśnie od niego wróciłem. Leży biedak z ręcznikiem na głowie i popłakuje. Faktycznie wygląda żałośnie i jeśli o to chodziło to osiągnęliśmy pełny sukces! Jutro ukażą się jego łyse zdjęcia w Fakcie! Wkradł się mimo naszych starań jakiś łobuz w przebraniu chromego staruszka i narobił zdjęć.
To są straty! O cztery procenty spadło nam poparcie tylko dlatego, że Palikotas dał się obić w studio przez takiego młodzika, takie chucherko – a po tych zdjęciach?
- Ja tylko chcę wiedzieć, kto wpadł na pomysł ogolenia Palikotasa? Chlebotas zaakceptował czyjś pomysł. Chcę wiedzieć czyj i przysięgam, że tego pomysłodawcę, osobiście zabiję!
Schetynokrates wreszcie uznał za stosowne się wtrącić.
- Ja! – powiedział głośno a gdy Tuskoides zwrócił w jego kierunku pociemniałą z gniewu twarz, dodał spokojnie – To fragment większego planu, szefie. Chciałbym abyśmy najpierw porozmawiali o całej sprawie w cztery oczy ale wyszło jak wyszło.
Tuskoides zaskoczony oświadczeniem Schetynokratosa zamilkł, popatrzył na niego przeciągle, odwrócił się gwałtownie i wyszedł z własnego gabinetu trzaskając drzwiami.
Momentalnie opadło ze wszystkich napięcie a Chlebotas jąkając się z wrażenia, wykrztusił z siebie – Jaki to plan Schetynokratesie?
- Żebym to ja - cholera - wiedział – coś wymyślę - od tego mam głowę na karku, nie tak jak niektórzy. Jedno jest pewne. Uratowałem przed chwilą wasze dupska i chciałbym, żeby to zostało zapamiętane!
W tym momencie w drzwiach gabinetu stanął Tuskoides.
- To jest mój gabinet! Wszyscy wynocha! Schetynokratesie – ty oczywiście zostajesz. Myślę, że mamy o czym porozmawiać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz