piątek, 24 lipca 2009

IPN sięgnął bruku

- IPN sięgnął bruku i należy go zlikwidować! Tych pseudo historyków rozgonić raz na zawsze. Żeby nie szumieli, dać im solidne odprawy. Zaplombować wszystko i już. Przecież te szpargały nikogo tak naprawdę nie obchodzą poza jakimiś oszołomami. Trochę pokrzyczą i będzie spokój raz na zawsze. Od edukacji w narodzie to jest telewizja. Czy telewizja nie wystarczy, skoro będzie nawet obowiązkowo cyfrowa?
- Nie, no nie da się tak. Tu trzeba tylko parę manewrów wykonać, jakąś pieczątkę wiarygodności, zmiany rozumiecie w ustawie o…
- Słuchaj, tak się nie da. Dam taki klerykalny przykład. Jak byłem mały to po kolędzie przychodził taki stary klecha i pamiętam jak mojego starego objechał, że w domu jest Biblia a ten się jeszcze przyznał, że sobie tą Biblię czyta.
-?
- Bo z takiego czytania, rozumiecie, powstać może herezja. Czyta jeden z drugim i sam coś na boku kombinuje. Od czytania to jest książeczka do nabożeństwa-mówił. Tak dla bezpieczeństwa.
- Książeczka do nabożeństwa? Co Pan?
- W sensie takiej przenośni. Masz gazetę taką czy inną i czytaj co mądrzejsi, znający się na rzeczy mają do powiedzenia, telewizję oglądaj a kogo mocno swędzi niech się w dyskusji na Onecie wypowie. Starczy. Taki trzeba dać przekaz do narodu a nie żeby każdy neptek na swój rozum wszystko brał, bo herezja gotowa. Widzicie chyba co się dzieje?
- Może i racja, ale tak się nie da! Protesty i będzie za dużo krzyku, że chamstwo, że zamykanie ust. Tu sprytniej trzeba.
- Co sprytniej? W nocy się wchodzi. Papier w garści, że zamach na demokracje. Cześć i czołem. Przychodzi rano ten mądrala Kurtyka z teczuszką, a tu strażnik grzecznie, że niby pan szanowny do kogo? He he he… A my w telewizji się trochę pokłócimy dla picu i będzie po kłopocie.
- Głupstwa pan opowiada. Nie te czasy
- Przepraszam, że się wtrącę ale ja mam taką koncepcję, żeby zmienić zakres działania w kierunku przyszłości, czyli zamiast grzebać w starociach niech taki Instytut zajmie się prognozowaniem przyszłości, na przykład. Chodzi o taki przekaz, że „co było a nie jest nie pisze się w rejestr” oraz że uczymy się co prawda na błędach ale znowuż nie musimy się ciągle bić w piersi. Zobaczcie jak to pięknie brzmi „Instytut Przyszłości Narodowej” I zaraz jest wizja, że tamci siedzieli w piwnicach, w archiwach cuchnących a my bujamy sobie na wysokościach.
- To są szczegóły, koncepcja przyszłościowa, ale tu i teraz musimy zgodzić się ze mną, że nie likwidujemy tylko zmieniamy. Nawet nam się niektórzy posłowie zaczynają buntować i marudzić… o słyszę, że pan spóźnialski przyszedł.
- Dobry wieczór. Przepraszam za spóźnienie, ale mi kierowca na Cepeenie zabłądził. Wziąłem takiego z byłych służb bo mówili że bystry, a tu niestety cieleba z niego wyszła. Jeszcze raz przepraszam, ale oświadczam, że z góry się zgadzam na Pipena.
- Na jakiego znowu Pipena?
- No jak to na jakiego? Dostałem info, że będziemy rozmawiać o najważniejszej dla nas obecnie sprawie a mój kierowca mówił, że pewnie o tym Pipenie czy jak mu tam, bo ciągle w telewizji o tym pełno, bo to wiadoma rzecz, że trzeba tego Holendra obalić a Pipen był dobrym napastnikiem i Francuzem do tego. No to myślę, że poprę tego Pipena.
- Jezus Maria! My tu o chlebie a ten o niebie, litości! Nie słyszał pan o tym całym IPN, o sprawie Wałęsy, o książce Cenckiewicza i tego drugiego? Mamy poważny problem do rozwiązania!
- O książce? Nie tylko słyszałem, ale nawet czytałem. Z tym, że dawno temu i niewiele pamiętam.
- Dawno temu?
- W szkole będąc. To się nazywało jakoś tak: „Odarpi syn Enigmy” i to Cenckiewicz napisał na biegunie w zimnych krajach razem z żoną, bo ten drugi to jego żona!
- Proponuję przełożyć naszą nasiadówkę na jutro. Do jutra Polska się nie rozleci. To chyba przez te upały i burze. Nie, nic nie chce już wiedzieć. Pani Kaziu, pani da coś do picia bo susza.
- No nareszcie po ludzku. Ale co, rozumiem, że ten Pipen nie przejdzie? Sprawdzałem w Internecie, dobry był piłkarz, tyle że Francuz…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz