piątek, 24 lipca 2009

To tylko scenariusz Panie Zdrojewski

- Przeczytałeś?
- Przeczytałem i szczerze mówiąc, mam pewne wątpliwości, jeśli chodzi o zgodność…
- Portosie – i ty też przeciwko mnie?
- Powinno być Brutusie – weź trochę poczytaj zanim zaczniesz pisać!
- Pierniczysz tak samo jak ci cenzorzy! Wyobraź sobie, że to co czytałeś to tylko nędzne szczątki, pozbawione ikry i mocy - bezzębne fragmenty Dzieła! Zrozum, że gdy pojąłem, że zaczynamy wielkie odbrązowienie historii, zgłosiłem swój akces. Nie będzie nam tu Sienkiewicz czy inny Gombrowicz pod płaszczykiem przemycał. A warsztat to ja mam!
- Płaczesz?
- Płaczę, bo szkoda mi tych chwil, które spędziłem na szlifowaniu Dzieła. Już miałem gotowy tekst o drugiej wojnie, tekst bardzo piękny i prawdziwy – a tu nagle faszyści z PO zniszczyli tekst Chochlewa o Westerplatte. I nie pomogły protesty – buuuuu!
- Płaczesz znowu?
- Płaczę, bo pamiętam te chwile, gdy płacząc wykreślałem wszystkie sceny ze szczaniem i sraniem, a to perełki były prawdziwe! Potem zmieniłem parę szczegółów i wyszedł mi tekst o Legionach Piłsudskiego. Uznali za zbyt kontrowersyjny.
- Piłsudskiego? To byłoby niezłe i na czasie.
- Potem jechałem w czasie coraz głębiej w historię Polski, ale gdy doszedłem do Chrobrego, dałem sobie siana!
- Poważnie?
-Poważnie! Machnąłem na Polskę ręką i przerobiłem scenariusz na film o Sokratesie!
- Przerobiłeś scenariusz o drugiej wojnie na scenariusz o Sokratesie?
- Przerobiłem i z gotowcem poszedłem po kasę, pewny swego, ponieważ taki Sokrates to zasadniczo nie wzbudza większych politycznych emocji, a sama postać jest bardzo uniwersalna.
- Powiodło ci się w tym Instytucie Filmowym?
- Pokreślili mi od razu tekst i najpierw – co za niespodzianka – wykreślili wszystkie kawałki o sraniu i szczaniu, tak jakby za Sokratesa aniołki wynosiły, a przecież to normalny człowiek był, tyle że filozof. Teraz też mamy różnych filozofów. Z pamięci wymienię panią Środę.
- Panią Środę?
- Pani Środa – „Sokrates w leginsach” Mam koncepcję na dokument pod takim tytułem, ale muszą najpierw z TVP, tego Pontona spuścić. Nawet mi wykreślili ten kawałek jak to Sokrates się opalał i popijał piwko a Macedoński akurat w to miejsce przyszedł się odlać. Leje a Sokrates mówi; - Nie lej tu królu, bo mi słonce zasłaniasz!
- Przecież to nie jest kawałek o Sokratesie tylko o Diogenesie! Za co ci wykreślili z a błąd czy za samo lanie?
- Prawdę mówiąc to nie wiem. Chyba za lanie, bo wszystkie mi wykreślili perełki pod pretekstem, że Sokrates nie z oddawania kału czy moczu jest znany, a ze swych nauk, pouczającego życiorysu i tej, no…filozofii.
- Pewna racja w tym jest!
- Potem wykastrowali mi tekst z męskich słów, pod pozorem, że wtedy nie mówiło się powszechnie „kurwa” Znaczy się, nie robiło to słowo za znak przestankowy. Ale weź sobie porównaj te sceny! Z grubsza chodzi o to, że Sokrates został przyłapany na handlu podróbkami bydła. Sprowadzał jakieś badziewie z Chin i sprzedawał jako greckie. Skompromitowany odpowiada na zarzutu swojego ucznia tak: „- Filozofia - filozofią, ale kurwa – z czegoś żyć trzeba!” – po czym smarcze z palca i się odlewa.
Po przeróbce, po cenzorskiej kastracji wygląda to tak: - Filozofia - filozofią, ale z czegoś żyć trzeba! – po czym ziewa.
- Przyznaję, że tekst stracił nieco na barwności, ale skąd ci przyszło do głowy, ze Sokrates utrzymywał się z handlu bydłem?
- Przecież ty mówisz tak samo jak ci cenzorzy! Czy już naprawdę wolność twórcza nic nie znaczy? Telewizorami przecież nie handlował, bo w tamtych czasach nawet radia chyba nie było! Po prostu szukacie dziury w całym, ponieważ boicie się prawdziwego odbrązowienia!
- Poza wszystkim jest jeszcze sprawa Dantona!
- Prawda, pieprzony Danton pogrążył mój scenariusz ostatecznie. Dramatyczne koleje losu życia Sokratesa doprowadzają tego wielkiego filozofa i mojego bohatera do bardzo ekscytującej sceny kulminacyjnej, jaką jest pojedynek z Dantonem na szpady.
- Przyznaję, że tego nie rozumiem. Skąd w starożytnej Grecji nagle Danton ze szpadą?
- Przyznaję, że po prostu skleiły mi się kartki w tekstach źródłowych. Ale w sumie co w tym złego? Danton dobierał się do Ksantypy akurat wtedy, gdy Sokrates był w kiblu, gdzie robił kupę – co mi wykreślili cenzorzy i filozof w poprawionej wersji, siedzi w kiblu całkiem bez sensu. No… w końcu jak nie wyskoczy z tego kibla i jak nie walnie Dantona z tak zwanego „plaskacza” w ten jego Francuski pysk. I zaraz chwycili za szpady i Dantonowi nie pomogło, że bujał się na żyrandolu – Sokrates go przebił!
- Przecież w tych czasach to nawet Francuzów nie było – ani szpad!
- Prawda – Niby to może i prawda, ale Linda zgodził się zagrać Dantona tylko wtedy, gdy będzie mógł pobujać się na żyrandolu i powalczyć na szpady, że o odlewaniu się na ekranie nie wspomnę!
- Pięknie, pięknie, ale efekt jest marny bo tu ci na końcu napisali, że scenariusz wymaga pewnych poprawek!
- Pewnych poprawek? Już nad nimi pracuję. Przerabiam Sokratesa na Wałęsę. W ogóle to będzie film o tym jak laureaci pokojowego Nobla dostają międzygalaktycznego „powera” i wszystkich napierniczają. Danton buja się na żyrandolu, ale Wałęsa przebija go szpadą! Przebity Danton spada wprost na Nelsona Mandelę, który dusi go reklamówką. Takie klimaty, że normalny szał!
- Powiedzie ci się?
- Powiedzie nie powiedzie, ale ludzie będą mieli, o czym pisać! Czytam – zobacz tutaj – jakiś Jarecki się ze mnie nalewa na swoim blogu. A czy on się zna na scenariuszach, albo na polskim kinie?
- Polskim kinie? O cholera – ale dałeś popalić w sensie narodowym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz